środa, 2 września 2015

powyżej 10 godzin opóźnienia

Co za szczęście, że nie podróżuję do Szczecina. Nie chwiałabym tyle czasu spędzić w pociągu. Ale jak wiadomo: sorry, taki mamy klimat: jest burza muszą być powalone drzewa, których nie da się usunąć przez cały dzień.

Burza powaliła 30 drzew na tory. Pociągi opóźnione nawet o 10 h. "Takich problemów nie było od lat"

I tu lekkie zmrużenie oka, "czy aby na pewno od lat"???

602 min. opóźnienia ma pociąg z Warszawy do Szczecina, który powinien przybyć na miejsce po godz. 22 wczoraj wieczorem. To tylko jeden z opóźnionych przejazdów po nocnej nawałnicy. - Takich problemów, na tak krótkim, ośmiokilometrowym odcinku, nie było od lat - powiedział w TVN24 rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec.
Wczoraj po godz. 21 nawałnica przewróciła ok. 30 drzew na tory na odcinku Dobiegniew - Bierzwnik, w połowie trasy z Poznania do Szczecina. Opóźnionych jest kilka jadących tamtędy pociągów.
 Usuwanie drzew potrwa do wieczora

PKP informuje w komunikacie, że z powodu braku przewoźników i zablokowanych dróg niemożliwe było wprowadzenie zastępczej komunikacji autobusowej. Pociągi musiały poczekać na lokomotywy spalinowe, cofnąć się i jechać zmienioną trasą.

Biuro prasowe PKP zaznacza, że podróżnym wydano napoje i poczęstunek, a osobom podróżującym z dziećmi lub spieszącym się na samoloty zapewniono taksówki. Wszystkim przysługuje też zwrot od 50 do 100 proc. kosztów podróży.
Małe sprostowanie: tylko dla podróżnych jadących z dzieckiem na planowany zabieg zapewniono taksówkę, dwie dodatkowe taksówki zabrały pasażerów spieszących się na samoloty do Warszawy i Wrocławia
Praca przy usuwaniu drzew potrwa do wieczora, jednak uszkodzona jest także trakcja, a jej naprawa potrwa dłużej, a gdy tory zostaną odblokowana, pojada nimi składy z lokomotywami spalinowymi.
 O godzinie siódmej rano PLK poinformowała, że wszystkie 4 pociągi pasażerskie, zatrzymane przez powalone drzewa na trasie Dobiegniew – Bierzwnik jadą do stacji docelowych. Składy Chrobry i Światowid w kierunku Szczecina zostały połączone w jeden pociąg i wyjeżdżają z Krzyża. Czyli te 602 minuty jeszcze się mocno wydłużą.

Relacje pasażerów przesłane do TVN24:

"Światło zgasło, zrobiło się cicho"

- Pociąg relacji Kraków-Szczecin wyjechał we wtorek o 14.20, potem około godz. 22 zatrzymaliśmy się w środku lasu. Zostaliśmy poinformowani przez głośniki, że będą opóźnienia ze względu na powalone drzewa i zerwane linie energetyczne. Potem były komunikaty o kolejnych opóźnieniach. Po północy światło zgasło, zrobiło się cicho i tak było do godziny szóstej rano. Wtedy skład ruszył i dojechaliśmy do stacji Krzyż. Rzecznik PKP zapewniał, że jesteśmy podczepieni pod lokomotywę i że wyruszymy do Szczecina, ale nadal stoimy. Obok stoją inne składy. Nie ma na razie żadnych informacji - mówił na antenie TVN24 pan Daniel, jeden z pasażerów.
- Jak tylko pociąg zatrzymał się, rozdawano pasażerom wodę. Ze względu na brak prądu, nie można było niczego zjeść lub wypić na ciepło - dodał.
O godz. 8.08 pociąg ruszył. - Nie wiem, czy we właściwym kierunku - żartował pan Daniel. I dodał: - Jedziemy podobno objazdem przez Kostrzyn i Gorzów do Szczecina. Nie mamy żadnego komunikatu, kiedy dotrzemy na miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz