Pierwsza tak długa zima od dłuższego czasu. Śnieg i mróz utrzymują się drugi miesiąc - a pociągi jeżdżą. Codziennie jestem szczęśliwa, że mój pociąg spóźnił się tylko ok. 10 minut.
Nawet jednodniowe kłopoty z 07-02-2017 wyglądają jakoś blado w porównaniu z poprzednimi latami. Jak to możliwe?
Tylko raz na 2 miesiące zdarzyło się przemarznąć pasażerom czekającym około jednej godziny? Reszta opóźnień była w granicach normy KM. Jak to jest możliwe?
Wydaje mi się, że nie jest to tylko kwestia przyzwyczajenia się pasażerów.