- Słyszałem o dojeżdżających spod Warszawy ludziach, którzy przez spóźnianie się stracili pracę. Bo ile pracodawca może to znosić? Dojeżdżający są jak żywy serwis pogodowy i informacyjny. Codziennie rano swoich szefów zasypują wiadomościami: remont trakcji tu, wypadek tam, na tym odcinku posypało śniegiem, na innym padł system sterowania. Ja w tym tygodniu spóźniłem się już dwa razy, szef za spóźnienia obcina mi pensję - opowiada Maciej, który do pracy w Warszawie dojeżdża z Żyrardowa.
Całość.
Można dodać, żywy, zamarznięty bądź zmarznięty serwis pogodowy ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz