Jak miło się nie spóźnić do pracy - choć jeden raz w miesiącu.
Dziś był ten wiekopomny dzień - ale nie myślcie sobie, że pociąg przyjechał na czas. O nie.
Dzięki ZTM [nagła zmiana trasy] i opóźnieniu wcześniejszego pociągu dotarłam do pracy przed ósmą.
A w zeszłym tygodniu łączne spóźnienia dobiły do poziomu 200 minut.
Niech żyję wiecznie spóźniające się KM!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz